środa, 29 maja 2013

jakoś się wszystko zaczyna...

Jestem straszną bałaganiarą. Dom w którym mieszkam nijak ma się do tych sterylnych ze zdjęć jakich pełno w internecie. Mój dom jest pełen mnie i całej mojej rodziny - kiedyś martwiłam się tym, ale z czasem ta granica mojego zmartwienia przesunęła się w stronę zdrowego rozsądku.  Albo mieszkanie dla nas albo my dla naszego mieszkania... Muszę się jednak przyznać pokornie, że wiarę swoją zarzuciłam na moment po tym, jak udało mi się zrobić stroik... mój pierwszy własnoręcznie wykonany. Niby nic, ale ten cholerny stroik nijak nie pasował do naszego rozgardiaszu i musiałam zakasać rękawy, żeby to coś mogło ostatecznie zawisnąć na tle białych firanek i świeżo umytej szyby. Rzecz prezentowała się nadzwyczaj ładnie ku mojemu zaskoczeniu i wtedy w mojej głowie źdźbło zaczęło kiełkować, że palcami rąk tak wiele można zrobić. I tak wpadłam po uszy... 






















i wieloryb...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz